Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/154

Ta strona została skorygowana.

Książę pobladł teraz tak, że ruda jego broda wydawała się jeszcze czerwieńszą w zestawieniu z trupią bladością twarzy.
— Gdzie on?
— Przeszłej nocy był w szynku «Pod kogutem«. Zapewne jest tam i teraz. O dwa kilometry od bram parku Holdernesse Hall.
Książę wyprostował się na fotelu; potem pochylił się jeszcze niżej, jak przedtem.
— A kogo pan oskarża?
Odpowiedź Sherlocka Holmesa była wprost zdumiewającą. Powstał, poszedł do stołu i położył rękę na ramieniu księcia.
— Oskarżam księcia pana — rzekł spokojnie. — A teraz czy mogę poprosić o podpisanie czeku?
Nigdy nie zapomnę wyrazu, jaki przybrała twarz księcia w tej chwili. Zerwał się z fotelu, upadł nań znowu, znowu się zerwał i zaczął bić rękami w próżnię jak człowiek, który tonie. Potem, opanowując się ostatnim wysiłkiem, usiadł znów przy stole i ukrył twarz w dłoniach. Zapanowało milczenie.
Po paru minutach zwrócił się do Holmesa.
— Czy wie pan wszystko? — spytał, nie podnosząc głowy.
— Widziałem ich razem ubiegłej nocy — odparł zagadkowo mój przyjaciel.
— Czy prócz Dra Watsona wie kto jeszcze o tej sprawie?