Małżeństwo lorda St. Simona i jego niespodziewany wynik dawno już przestały budzić zajęcie w kołach arystokracyi angielskiej, w których obracał się nieszczęśliwy małżonek. Inne wypadki, niemniej ciekawe, zastąpiły jego miejsce, a omawianie ich draźliwych szczegółów jest tematem rozmów dnia. O owym dramacie, który rozegrał się przed kilku laty, zapomniano już prawie zupełnie, tem więcej, że szersza publiczność nie znała dokładnie jego drobniejszych momentów i nie umiała ich należycie powiązać w całość. Przyjaciel mój Sherlock Holmes brał niemały udział w wyjaśnieniu tej sprawy, dzięki czemu znam ją tak dobrze, jak mało kto. Ponieważ historya ta miała dużo zajmujących szczegółów, a na metody działań Holmesa rzuca wcale silne światło, więc chcę ją pokrótce przedstawić.
Pewnego dnia Holmes, wróciwszy popołudniu do domu, znalazł na stole list adresowany do