dyni mieszkańcy willi; małżonkowie nie mają dzieci, rzadko też przybywał ktoś do nich w gościnie.
— A teraz muszę ci przedstawić to, co się wydarzyło w willi Lachine w poniedziałek, między godziną dziewiątą a dziesiątą wieczorem. Pułkownikowa jest katoliczką i brała zawsze bardzo czynny udział w dobroczynnych pracach instytucyi imienia św. Jerzego, która zajmuje się głównie rozdzielaniem odzieży między biedaków. O godzinie 8-mej miało się odbyć posiedzenie w instytucyi, dlatego pani Barclay kazała wcześniej niż zwykle podać wieczerzę, aby potem mieć już czas wolny. Kiedy wychodziła z domu, woźnica słyszał jej rozmowę z mężem i twierdzi, że pożegnali się bardzo serdecznie, a pułkownikowa przyrzekła mu, że niebawem powróci. W sąsiedniej willi pani Barclay spotkała się z panną Morrison, biorącą również udział w pracach instytucyi, i wraz z nią udała się na posiedzenie, które trwało około trzech kwadransy. Mniejwięcej o kwadrans na dziesiątą obie panie wracały już do domu i rozstały się bardzo serdecznie w pobliżu swych mieszkań.
— Na zachodniej stronie willi Lachine znajduje się mały pokój jadalny. Ma on drzwi szklane wiodące do ogródka, otoczonego tylko nizkim murem, zakończonym u góry kratą żelazną. Dostęp do willi z gościńca jest więc niezmiernie łatwy. Pani Barclay, powróciwszy do domu, udała się do tego pokoju. Okiennice nie były
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/176
Ta strona została skorygowana.