Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/185

Ta strona została skorygowana.

że problem ten jest bardziej zagadkowy, niż policya przypuszczała zrazu. I dlatego po dokładnym namyśle postanowiłem jeszcze raz przebiedz pamięcią całą sprawę, ale z innego punktu widzenia. Pewnem było, że pani Barclay, wychodząc z domu o godzinie ósmej, pożegnała się z małżonkiem bez gniewu. Wprawdzie nigdy nie okazywała mu szczególnej czułości, ale woźnica słyszał wyraźnie słowa pożegnania i gotów przysiądz, że były one zupełnie serdeczne. Niemniej jest pewnem, że po powrocie do domu udała się do innego pokoju, niż zazwyczaj, tam, gdzie nie spodziewała się zastać męża, że kazała sobie o niezwykłej porze podać szklankę herbaty — jak wiesz, jest to ulubiony środek kobiecy na uspokojenie nerwów — i że wreszcie zaraz, skoro mąż wszedł do pokoju, zaczęła mu czynić gwałtowne wyrzuty. A zatem między godziną ósmą a dziewiątą stało się coś, co zmieniło zupełnie ustrój jej umysłu i jej uczucia dla męża. Panna Morrison towarzyszyła jej przez ten cały czas, więc pewnem było, że musi ona wiedzieć coś więcej o tej sprawie, chociażby, niewiedzieć jak, zaprzeczała.
— Najpierw przyszło mi na myśl, że może między starym Barclay’em a panną Morrison istniały jakieś czułe stosunki i że pułkownikowa dowiedziała się o nich podczas przechadzki z panną Morrison. W ten sposób możnaby tłómaczyć gniew