Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/199

Ta strona została skorygowana.

wężów, bo w mig chwyta kobrę. Mam tu w skrzynce także małą kobrę, której wyrwano zęby trujące, a Teddy poluje na nią co wieczór ku niezmiernej uciesze żołnierzy w kantynie. — Czy żądasz pan jeszcze jakich wyjaśnień?
— Być może, że jeszcze raz zwrócę się do pana, gdyby pani Barclay groziło naprawdę jakieś niebezpieczeństwo.
— W takim razie natychmiast zeznam wszystko przed sędzią.
— Oprócz tego nie sądzę, aby należało tę starą zbrodnię wywlekać na światło dzienne. To prawda, że postąpił z panem ohydnie, po łajdacku. Ale masz pan przynajmniej to zadowolenie, że przez trzydzieści lat dręczyły go wyrzuty sumienia z powodu tego zbrodniczego czynu, przez trzydzieści lat nie zaznał spokoju. — Ale widzę tam na ulicy majora Murphy. Bądź pan zdrów, mr. Wood, muszę się dowiedzieć, jaki obrót sprawa przybiera.
Dopędziliśmy majora, zanim jeszcze skręcił w boczną ulicę.
— Ach, to pan mr. Holmes. Czy słyszałeś pan już, że cały ten kram, wszystkie te dochodzenia były zupełnie niepotrzebne?
— Jakto?
— Lekarze ukończyli sekcyę. Udowodniła ona, że Barclay umarł z powodu apopleksyi.