Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/33

Ta strona została skorygowana.

tak więc bukiet upadł do środka rzeźbionych stali. Spowodowało to zatrzymanie się pochodu na chwilę, ale siedzący tam jakiś pan podał jej natychmiast bukiet. Kwiaty nie ucierpiały nic. Mimo to żona moja odpowiadała tylko urywanemi słowami, gdy wspomniałem o tym przypadku, a podczas powrotu do domu okazywała dziwny jakiś niepokój z powodu tego nieznacznego zajścia.
— A zatem w stalach siedział jakiś pan? Czy z publiczności był ktoś więcej obecny przy uroczystości zaślubin?
— O tak. Nie można było tego uniknąć, kościół otwarty dla wszystkich.
— A czy ów pan nie należał przypadkiem do znajomych pańskiej małżonki?
— Ależ bynajmniej. Nazywam go panem tylko z grzeczności; był to jakiś niepozorny jegomość, tak, że ledwie go zauważyłem. Zdaje mi się jednak, że gubimy się w nic nieznaczących drobiazgach, zamiast zajmować się właściwą sprawą.
— Więc małżonka pańska wracając z kościoła była mniej wesoło usposobiona niż pierwej. A cóż uczyniła, przybywszy do domu rodzicielskiego?
— Widziałem, jak rozmawiała z Alicyą, swoją amerykańską pokojówką, którą przywiozła z Kalifornii.
— Jest to zapewne bardzo zaufana służąca?
— O tak, nawet za bardzo. Pozwala sobie