Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

za wiele w stosunkach ze swoją panią. Ale w Ameryce patrzą ludzie inaczej na te sprawy niż u nas.
— Jak długo trwała ta rozmowa?
— Zaledwie kilka minut. Byłem wówczas czem innem zajęty i nie zwracałem na to uwagi.
— Czy nie słyszałeś pan, o czem rozmawiały z sobą?
— Moja żona mówiła coś o «wchodzeniu na cudzy grunt». Nie pojmuję, co miały znaczyć te słowa.
— A co uczyniła pańska żona ukończywszy tę rozmowę z pokojówką.
— Udała się do jadalni.
— Czy pod rękę z panem?
— Nie, sama. W takich drobiazgach nie liczyła się nigdy z przyjętemi formami towarzyskiemi. Siedzieliśmy przy stole mniej więcej dziesięć minut, gdy nagle zerwała się, usprawiedliwiła się kilkoma słowami, a potem wyszła z pokoju. Od tej chwili nie widziałem jej już więcej.
— Według zeznania pokojówki udała się następnie do swego apartamentu, wdziała długi płaszcz na suknię ślubną, włożyła kapelusz na głowę i opuściła dom. Nieprawda?
— Tak jest, mr. Holmes. Potem widziano ją jeszcze w Hyde-parku, rozmawiającą z Florą Millar, z tą samą osobą, która owego przedpołudnia była przyczyną niemiłego zajścia przed