— Nie, dozorca parku ujrzał je pływające w pobliżu brzegu, rozpoznano je jako własność lady St. Simon. Sądziłem więc, ze skoro te suknie się tam znajdują, to i zwłoki muszą być niedaleko.
— Więc zgodnie z tą zadziwiającą logiką trup zmarłego powinienby się zawsze znajdować tuż obok szafy z ubraniami. I powiedz mi pan, co zamierzasz przez to osiągnąć.
— Co? Dowód, że Flora Millar brała udział w zniknięciu młodej oblubienicy.
— Przykro mi bardzo, ale wątpię bardzo, czy się to uda.
— Czy być może? — zawołał Lestrade, nie panując już nad sobą. — A mnie znów bardzo przykro, mr Holmes, powiedzieć panu, że rozumowania i metody pańskie prowadzą do niezbyt szczególnych wyników. W przeciągu ostatnich dwóch minut strzeliłeś pan dwa kardynalne byki. Właśnie ta suknia jest najlepszym dowodem winy Flory Millar.
— I w jakiż to sposób?
— W sukni jest kieszeń, a w tej kieszeni skórzana torebka na bilety wizytowe. W torebce tej znalazłem kartkę papieru, oto ona!
Położył na stole zapisany świstek.
— Posłuchaj pan tylko:
— Byłem odrazu przekonany, że Flora Mil-