— A zatem stół już zastawiony — zawołał, zacierając ręce.
— Jak widzę, oczekujesz gości, przygotowano pięć nakryć.
— Tak, mam nadzieję, że spędzimy wieczór dosyć wesoło — odparł. — Dziwię się tylko, że niema jeszcze dotąd naszego lorda. Ale ktoś idzie po schodach, zapewne on.
Istotnie był to nasz dostojny gość. Teraz jednak nie baczył na wytworność i wpadł do pokoju, jak pierwszy lepszy zwykły śmiertelnik, z twarzą zakłopotaną i niespokojną.
— Więc mój posłaniec znalazł pana? — rzekł Holmes.
— Tak jest. Lecz muszę przyznać, że to, czego się dowiedziałem, zdumiewa mnie nad wyraz. Czy masz pan jakieś dowody, aby udowodnić swoje twierdzenie?
— Najbardziej przekonywujące.
Lord St. Simon upadł na krzesło z zrozpaczoną miną i nerwowo tarł ręką czoło.
— Co książę powie na to — mruczał sam do siebie półgłosem — skoro się dowie, jakie upokorzenie spotkało jednego z członków naszej rodziny.
— Jest to rzeczywiście nieszczęsny zbieg okoliczności, nie widzę jednak powodu, aby uważać to za jakieśkolwiek upokorzenie.
— Pan patrzysz na te sprawy z innego punktu widzenia.
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/44
Ta strona została skorygowana.