Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/61

Ta strona została skorygowana.

darci ludzie, zapytując za każdym razem o kapitana Bazila. To znów świadczyło, że Holmes działa w przebraniu, jak to często czynił, aby ukryć swą dobrze znaną i nieraz budzącą postrach powierzchowność. W różnych stronach Londynu miał on najmniej pięć małych pokoików, gdzie mógł się spokojnie zamieniać w innego człowieka. Nie mówił mi nic zresztą, co czyni, a ja znów nie miałem żadnej przyczyny domagać się wyjaśnień przed czasem, wiedząc, że gdy nadejdzie pora, sam mi ich udzieli.
Tym razem jednak w szczególny sposób dał mi pierwszą wskazówkę co do kierunku, w jakim obecnie działa. Pewnego dnia wyszedł wcześnie, jeszcze przed śniadaniem, a wrócił właśnie w chwili, gdy ja, ubrawszy się, zasiadłem do stołu. — Wszedł do pokoju w kapeluszu na głowie, trzymając pod pachą, nakształt parasola, potężny kij z ościeniem na końcu.
— Na miłość boską — zawołałem — przecież nie chodziłeś chyba po mieście z tym instrumentem pod pachą?
— Byłem u rzeźnika i teraz wracam.
— U rzeźnika?
— Jeździłem tam.
— O tej porze?
— Tak jest i mam doskonały apetyt. Nie ma kwestyi, mój drogi, że ruch przed śniadaniem wybornie działa na apetyt, zwłaszcza zaś ćwiczenia fizyczne. Założę się jednak, że nie zgad-