Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/62

Ta strona została skorygowana.

niesz jakiego rodzaju jest gimnastyka, którą właśnie uprawiam.
— Nawet nie próbuję odgadnąć, bo wiem, że próżne wysiłki.
Holmes śmiał się po cichu, patrząc równocześnie, jak nalewam kawę do filiżanki.
— Gdybyś był mógł zajrzeć do magazynu, który przytyka do sklepu Allardyce’a, zobaczyłbyś tam ciekawe widowisko: na haku wisi od powały wielka świnia, zarżnięta lege artis, a przed nią człowiek, który źga ją tym instrumentem z wściekłością i zapałem. Energicznym tym osobnikiem byłem ja sam i udało mi się przekonać, że choćbym wytężył wszystkie siły, to jeszcze nie mogę całej świni przebić na wylot od jednego zamachu. A możebyś ty spróbował?
— Dziękuję. Ale dlaczego urządziłeś takie próby?
— Bo zdawało mi się, że rzecz ta ma pewien związek z tragedyą w Woodmans Lee.
Ktoś zapukał i drzwi się otworzyły.
— Witam pana, panie Hopkins. Otrzymałem depeszę pańską tej nocy i czekałem na pana. Chodźże pan i siądź z nami tutaj do stołu.
Człowiek, który wchodził właśnie, był młody, lat może trzydziestu. Na sobie miał lekkie ubranie letnie, lecz trzymał się prosto i z pewną sztywnością, która wskazywała raczej na przyzwyczajenie do chodzenia w mundurze. Poznałem zaraz, że widziałem już tę twarz. Był to