Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/66

Ta strona została skorygowana.

czyniły zeń postrach całego otoczenia. Nie potrzebuję dodawać, że sąsiedzi go nie lubili i nie słyszałem, aby kto wyraził żal z powodu strasznej śmierci, jaka go spotkała.
— A miejscowość, gdzie dokonano zbrodni?
— W protokole obdukcyi musiał pan czytać, że Carey miał swoją »kabinę«. Tak jest, kabinę. Tak nazwał sobie drewniany domek, zbudowany obok folwarku, o kilkaset kroków od właściwego domu mieszkalnego i tam sypiał co nocy. Była to mała chałupka o jednym pokoju. Dłuższa ściana miała szesnaście stóp, krótsza dziesięć długości. Klucz nosił zawsze w kieszeni, sam słał łóżko, sam porządkował i sprzątał i nie pozwalał nikomu wejść za próg. Po obu stronach domu były małe okienka, zawsze zawieszone firankami i nigdy nie otwierane. Jedno z nich wychodziło na gościniec. Gdy w nocy zapalał światło, ludzie przechodzący pokazywali je sobie nawzajem, dziwiąc się, co czarny Piotr tam robi? Muszę dodać, że dzięki temu oknu posiadamy główną poszlakę, w prawdzie bardzo słabą, ale zawsze jakąś poszlakę.
— A mianowicie?
— Przypomina pan sobie, że wiadomo, iż dwa dni przed morderstwem przechodził drogą pewien kamieniarz z okolicy, nazwiskiem Slater. Otóż on opowiada, że idąc z Forest Row zatrzymał się, gdyż uwagę jego zwróciło światło błyszczące wpośród gałęzi. Zatrzymawszy się, zobaczył na tle okna cień głowy męskiej. Wyraź-