— A to rzecz ciekawa! Przysiągłbym, że wczoraj wieczorem nie było tych śladów na drzwiach, ani na oknie.
— Zapewne ktoś ciekawy ze wsi albo z miasteczka! — pozwoliłem sobie wtrącić.
— To bardzo nieprawdopodobne.
— Dlaczego? ciekawość ludzka!
— Mało kto odważyłby się stanąć nogą na tym gruncie. A jeszcze próbować dostać się do tej chaty! Co pan o tem sądzi, panie Holmes?
— Przedewszystkiem sądzę, że mamy prawdziwe szczęście!
— Jakto, więc myśli pan, że zbrodniarz przyszedł na miejsce czynu?
— Tak mi się zdaje. I to bardzo prawdopodobne. Przyszedł, w nadziei, że zastanie drzwi otwarte. Próbował dostać się do środka, otwierając drzwi zapomocą bardzo ostrego scyzoryka. Ale to mu się nie udało. Jak pan sądzisz, co teraz uczyni?
Hopkins nie namyślał się ani chwili, lecz odpowiedział:
— Wróci tej nocy z lepszemi narzędziami.
— Tak i ja myślę i źleby było, gdybyśmy nie czekali tutaj, aby go przyjąć odpowiednio. — A teraz zobaczymy przedewszystkiem, jak tam wygląda w środku.
Z wnętrza kabiny usunięto ślady tragedyi, lecz wszystkie meble stały jeszcze w pokoiku tak, jak przed zbrodnią. Dwie godziny badał
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/76
Ta strona została skorygowana.