zmierną rozpaczą przekonałem się, że karty, dotyczące tego miesiąca, są wydarte z księgi; w tej samej chwili wpadłem w ręce panów, jako więzień.
— Czy to już wszystko? — zapytał Hopkins stanowczym głosem.
— Tak jest, opowiedziałem panom wszystko.
Odwrócił głowę, kiedy to mówił, aby uniknąć naszego wzroku.
— Więc istotnie nie możesz pan powiedzieć nic więcej?
Zawahał się.
— Nic, nic.
— Nie byłeś pan tutaj przed wczorajszą nocą?
— Nie.
— Więc jakże potrafisz nam pan to wytłómaczyć? — zawołał Hopkins tryumfującym głosem, podnosząc w górę znaleziony przez siebie notatnik, zawierający na pierwszej kartce inicyały naszego więźnia a na okładce krwawe ślady.
Nieszczęśliwy człowiek pochylił z rozpaczą głowę, zakrył twarz rękami i drżał na całem ciele. Widocznie złamał go ten cios.
— Skąd masz pan ten notatnik? — zawołał. — Nie wiedziałem nic o tem, myślałem, że zgubiłem go w hotelu.
— To już najzupełniej wystarcza — rzekł Hopkins surowo. — To co możesz pan jeszcze
Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/85
Ta strona została skorygowana.