Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/92

Ta strona została skorygowana.

zycyi marynarza, obracając w rękach okrągłą czapeczkę.
— Nazywasz się? — pytał Holmes.
— Patrick Cairus.
— Władasz harpunem?
— Tak jest, panie kapitanie, polowałem dwadzieścia sześć razy.
— Jesteś gotów do podróży na morze północne?
— Tak, panie kapitanie.
— Jakiej żądasz płacy?
— Ośm funtów na miesiąc.
— Kiedy mógłbyś wyruszyć w drogę? Czy zaraz?
— Skoro tylko poczynię najpotrzebniejsze zakupy.
— Masz jakie świadectwa?
— Oto, panie kapitanie.
Wyciągnął z kieszeni paczkę zniszczonych i zatłuszczonych papierów.
Holmes przejrzał je szybko, a potem zwrócił stojącemu naprzeciw niego.
— Jesteś człowiekiem, jakiego potrzebuję — rzekł — Tam na stoliku leży kontrakt, musisz go tylko podpisać i wszystko będzie w porządku.
Marynarz przeszedł niezgrabnie przez pokój i ujął pióro do ręki.
— Czy tutaj mam podpisać? — zapytał, pochylając się nad stołem.