Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/94

Ta strona została skorygowana.

początku sprawy postępowałem jak idyota. Teraz rozumiem dobrze, ze nie powinienem był ani na chwilę zapominać, iż byłem uczniem w tym wypadku, a pan nauczycielem i mistrzem. Nawet teraz, kiedy widzę, co pan zrobił, nie wiem wcale, ani dlaczego to zrobiłeś, ani co to wszystko wogóle znaczy?
Holmes uśmiechnął się i wesoło odpowiedział:
— No, no, nie ma się czem martwić, wszyscy uczymy się przez doświadczenie.
— A pańską nauką było teraz, że nigdy, nawet gdyby sprawa wydawała się niezmiernie prosta, nie należy tracić z oczu alternatywy. Byłeś pan tak zabsorbowany myślą o młodym Neliganie, że w pańskim umyśle nie było już miejsca na coś innego, więc także oczywiście na Patricka Cairusa, rzeczywistego mordercę Piotra Careya.
Nagle spokojną naszą rozmowę przerwał zachrypły głos marynarza.
— Nie mam do pana urazy — rzekł — że mnie tak podszedłeś i tak gwałtownie schwytałeś, ale chciałbym, abyś pan nazywał sprawę, tak, jak należy. Mówisz pan, że zamordowałem Piotra Careya, a ja twierdzę, że Piotra Careya zabiłem. I to jest wielka różnica.
Być może, że pan nie wierzy temu, co mówię, być może, że sądzi pan, iż chce pana okłamać. Ale to sprawy nie zmienia.
— Ależ bynajmniej mój człowieku — odparł