Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

udaremnić robotę Milvertonowi, która właśnie jest przekroczeniem kodeksu karnego.
— No, widzisz, dałeś się nareszcie przekonać. To dobrze. Jeżeli to nie stoi w sprzeczności z honorem, to pozostaje mi do rozważenia jedynie jedna rzecz, a tą jest bezpieczeństwo mojej osoby. W tym jednak wypadku nie wahałby się żaden gentelman, jeżeli kobieta znajduje się w niebezpieczeństwie i żąda od niego pomocy.
— Znajdujesz się istotnie w niemiłem położeniu, Holmesie.
— Mniejsza o to. Niebezpieczeństwa się nie lękam, tembardziej, że nie widzę innego sposobu wydostania tych nieszczęsnych listów. Biedna kobieta nie ma pieniędzy, ani też nie może ich znikąd wydostać. Jutro upływa termin wyznaczony przez Milvertona i gdyby mi się nie udało wykraść tej nocy listów, łotr gotów z nich zrobić użytek i unieszczęśliwić pannę Ewę na całe życie. Ja mam przed sobą dwie drogi: albo pozostawić klientkę jej własnemu losowi, albo też odważyć się na śmiały czyn włamania. Między nami mówiąc, nęci mię ta wyprawa jeszcze i dla tego, że będzie to niejako rozstrzygająca bitwa między mną, a tym nędznikiem, z którym mam osobiste porachunki. Jak zauważyłeś, on sam był stroną zaczepną, mój honor więc i moje stanowisko wymagają tego, abym się w rozpoczętej walce nie cofnął, lecz doprowadził ją do skutku.
— Nie ze wszystkiem mi się to podoba — od-