Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/2

Ta strona została uwierzytelniona.

sem na ulicę Baker z niezbyt przyjaznej przechadzki. Holmes, zapaliwszy lampę, spostrzegł na stole bilet wizytowy, wziął go do ręki, obejrzał niechętnie i rzucił z pogardą na ziemię. Zaciekawiło mnie to. Podniosłem bilet i przeczytałem

   CHARLES  AUGUST  MILVERTON   
Agent.
Appledore  Towers          Hampstead.


— Któż to jest? — zapytałem.
— Największy łajdak w całym Londynie — odrzekł Holmes, siadając przy kominku i grzejąc zziębnięte nogi.
Jest tam co napisane na odwrotnej stronie?
Obróciłem bilet na drugą stronę i przeczytałem: “Przyjdę o 6:30 rozmówić się — C. A. M.”
— Ano w takim razie on tu niebawem nadejdzie. Ale, ale, czy doświadczyłeś ty, kochany Watsonie, tego przykrego uczucia, kiedy to sza jest w zoologicznym ogrodzie przed kratą, się którą cicho, zdradliwie, bez szelestu snują em obrzydliwe gady, kłują cię złośliwym wzrokiła i wysuwają ku tobie jadowite żądła. Takie wrzę śnie uczucie ogarnia mnie zawsze, ilekroć spoj się na Milvertona. W mojej praktyce zetknąłemrszy z około pięćdziesięciu złoczyńcami, najgorazy z nich jednak nie budził we mnie takiej odtety, jak ten obrzydliwy człowiek. A jednak, nies wła zmuszony jestem mieć z nim do czynienia iprzyściwie na moje zaproszenie ma on tu dzisiaj być.