Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.

ozwał się od progu. — Śmiem zapytać pana, czy jesteś pan w tej chwili bardzo zajęty?
— Tak bardzo nie, bym nie miał czasu wysłuchać pana.
— Prosiłbym pana o pomoc w pewnym nadzwyczajnym wypadku, który zaszedł ubiegłej nocy w Hampstead.
— No, no... cóż to znowu takiego? — zapytał Holmes.
— Morderstwo — okropne — teatralne i szczególne morderstwo. Wiem, z jakiem zamiłowaniem i wprawą śledzi pan i bada podobne sprawy, to też wyświadczyłby mi pan wielką przysługę, gdyby zechciał udać się ze mną do Appledore Towers i udzielić nam swoich rad. Nie jest to bowiem zwykłe przestępstwo. Od dłuższego czasu mieliśmy na oku zamordowanego, który się nazywa Milverton, a między nami mówiąc, był to w swoim rodzaju wielki łajdak. Policya wie, że zdobywał on różne papiery i na tej podstawie wymuszał od wielu ludzi znaczne sumy. Zbiór tych listów właśnie mordercy spalili, a ponieważ pieniędzy i papierów wartościowych nie tknięto, wynika stąd, że włamywacze pochodzą z wyższych sfer towarzyskich i mieli na celu jedynie zniszczenie czyjejś osobistej tajemnicy i osłonienie go przed skandalem.
— Włamywacze? — zapytał Holmes. — Dużo ich też było?