Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.

runki. Otóż zamiast podarunków tych, mogliby krewni wykupić odemnie listy, które z pewnością miałyby dla niej większą wartość, niż wszystkie kandelabry i maselniczki w Londynie.
— To niemożliwe — odrzekł Holmes.
— Ha, jeżeli nie... — zawołał Milverton, wyciągając z kieszeni obszerny portfel. Źle bardzo, że jest to niemożliwe. Ja utrzymuję, że w podobnych wypadkach panie postępują bardzo lekkomyślnie, jeżeli się nie zdobędą na wykupno kompromitujących listów. Patrz pan — rzekł, okazując mały liścik ozdobiony herbem. — To jest od.... no byłoby to nieładnie zdradzać czyjeś nazwisko przed jutrzejszem ranem. Ale o tym czasie znajdzie się już ten maleńki liścik w rękach męża tej pani. A dlaczego? Tylko dlatego, że nie chciała się zgodzić na marną sumę, którą mogłaby każdej chwili otrzymać za swoje brylanty. Smutne to jest, ale cóż robić. Albo naprzykład przypomina pan sobie nagłe zerwanie zaręczyn między panną Miles a pułkownikiem Dorking? Była o tem wzmianka w „Morning Post“ na dwa tygodnie przed ślubem. I przez co? Wydaje się to wprost niepodobne a jednak śmiesznie mała suma tysiąc dwieście funtów byłaby zupełnie wystarczyła do uratowania sytuacyi. Nie jestże to smutne? A teraz znowu pan, taki rozsądny człowiek, droży się o wysokość ceny, od której przyszłość cała i honor pańskiej klientki zawisł. Ogromnie mnie to dziwi, panie Holmes.
— Zapewniam pana — odpowiedział Holmes