Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

wanym kraju i nie potrzebujemy zważać na takie głupie żarty. Skąd list przyszedł?
— Z Dundee — odpowiedziałem, patrząc na pieczęć.
— Jakiś głupi dowcip — mówił dalej — co mnie obchodzą jakieś papiery i słoneczne zegary? Najlepiej nie zważać na takie błazeństwa.
— Mnie się zdaje, że lepiej byłoby dać znać o tem władzom bezpieczeństwa — powiedziałem mu na to.
— Chyba, żeby dać się wyśmiać. Nie — nic z tego.
— Więc pozwól, ojcze, mnie to uczynić, — prosiłem go.
— Surowo ci zakazuję — rzekł mi na to — niema czego robić tyle hałasu o taką drobnostkę.
— Dalsze więc moje przedstawienia byłyby daremne, bo ojciec mój był nieugięty. A jednak miałem smutne przeczucie.
— Trzeciego dnia po otrzymaniu listu pojechał mój ojciec odwiedzić swego starego przyjaciela, majora Freebody, który miał stanowisko w jednym z fortów na Portsdownill. Cieszyłem się, że wyjechał, bo zdawało mi się, że bezpieczniejszy jest tam jak w domu. Niestety myliłem się. Minęło dwa dni, a ojciec nie wracał; dostałem wreszcie od majora