Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/102

Ta strona została uwierzytelniona.

jej wobec młodej żony ojca nie było wcale przyjemne. Dusza pani Rucastle jest równie bezbarwną, jak jej oblicze. Nie zrobiła ona na mnie żadnego wrażenia, ani w korzystnem ani w przeciwnem znaczeniu. Jest ona zupełnem zerem. Do swego męża i do swego małego chłopca przywiązana jest widocznie z namiętną tkliwością. Jej jasnoszare oczy biegną bezustannie od jednego do drugiego, aby wyczytać im z ócz każde najmniejsze ich życzenie i o ile możności je uprzedzić. On ze swej strony jest wobec niej również dobry w swój niezgrabny, gwałtowny sposób, musiałam więc uważać ich za zupełnie szczęśliwą parę małżeńską. A jednak kobieta ta miała jakąś tajemną troskę. Nieraz siedziała pogrążona w myślach z niezwykle smutnym wyrazem twarzy, nieraz zastałam ją we łzach. Nieraz myślałam już, że smuci ją usposobienie jej synka, bo nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać małej istoty tak zepsutej i złośliwej. Jest mały na swój wiek, ale ma stosunkowo bardzo wielką głowę. Wybuchy dzikiej namiętności i zaciętego uporu ciągle się u niego zmieniają. Jedyną jego przyjemnością, której szuka, jest męczyć stworzenia słabsze od niego, a do połowu myszy, małych ptaszków i owadów okazuje szczególnie znamienne uzdolnienie. Ale wolę nie tracić słów wielu