Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

obok British Museum. Tutaj przyjmowałam swoich klientów, a wolnego od zajęć czasu używałem na studyowanie tych umiejętności, które mogły mi być później pożyteczne w moim zawodzie. Od czasu do czasu dostawałem do rozstrzygnięcia jakiś zagadkowy wypadek; zazwyczaj otrzymywałem go za pośrednictwem dawnych kolegów szkolnych, bo już w ostatnich latach mych studyów mówiono na uniwersytecie bardzo wiele o mnie i o mojej metodzie. Ale żaden z tych pierwszych wypadków nie wpłynął tak korzystnie na moja karyerę, jak historya katechizmu rodziny Musgrave’ów, która obudziła ogólne zainteresowanie z powodu niezmiernie dziwnego powiązania szczegółów i jeszcze bardziej dziwnego wyniku.
— Reginald Musgrave był moim szkolnym kolegą, ale znaliśmy się tylko przelotnie. Nie lubili go na ogół koledzy, ponieważ uchodził za zbyt zarozumiałego; było to zupełnie niesłuszne zapatrywanie bo, o ile mnie się przynajmniej zdawało, to pozornie dumne jego zachowanie się miało służyć raczej za pokrywkę wrodzonej mu podejrzliwości do każdego. Jego zewnętrzny wygląd miał w sobie wiele pańskości; był to młody człowiek o typie wybitnie arystokratycznym; wysmukły, blady, o dużym, ale suchym nosie i wielkich oczach,