Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

ciała nie wyłowiliśmy. Wyciągnęliśmy natomiast z wody coś innego, czegośmy się wcale nie spodziewali. Był to płócienny worek, który zawierał jakiś bezkształtny, pogięty przedmiot z zardzewiałego i zaczerniałego metalu, a nadto wiele odłamków metalowych i kawałków szkła. Prócz tego dziwnego połowu nic więcej ze stawu nie mogliśmy dobyć. Od wczoraj użyłem wszelkich możliwych sposobów, żeby dowiedzieć się coś o losie Racheli Howells lub Richarda Bruntona, ale nadaremnie. Ponieważ zaś policya miejscowa nie umie już nic poradzić, przychodzę więc do ciebie z prośbą o pomoc, jako do ostatniej instancyi.
— Możesz sobie, Watsonie, pomyśleć, z jaką uwagą słuchałem tego niezwykłego opowiadania; tymczasem zaś starałem się poszczególne wydarzenia uporządkować i szukałem tylko jakiejś wspólnej nici, na którą możnaby je wszystkie nawlec.
— Burgrabia zniknął, dziewczyna także. Rachela kochała zrazu Bruntona, lecz później miała powód go nienawidzieć. Była z natury gwałtowną i namiętną, a tuż po jego zniknięciu była straszliwie rozdrażnioną Wrzuciła do stawu worek z dziwną zawartością. — Wszystkie te szczegóły wziąłem pod uwagę, ale żaden z nich nie wyjaśniał sprawy. Gdzie był więc punkt wyjścia dla tego całego łańcucha zdarzeń? Gdzie początek tego poplątanego kłębka?