Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.

Znowu ukazało się zdziwienie i zdumienie na zresztą dość nic nie mówiącem obliczu młodej damy.
— Tak, wybiegłam spiesznie z domu, powiedziała, bo rozgniewałam się na obojętność, z jaką pan Windibank — mój ojciec — wobec całej tej sprawy się zachowywał. Nie chciał ani do policyi, ani do pana dać znać, a ponieważ nic nie działał i przy tem obstawał, że sprawa jest mało znaczącą, rozzłościłam się wreszcie, ubrałam kapelusz i żakiet i udałam się wprost do pana.
— Ojciec pani? zapytał Holmes, zapewne ojczym — ponieważ pani nie nosi jego nazwiska.
— Tak, mój ojczym. Nazywam go ojcem, a jednak brzmi to komicznie, bo on jest tylko pięć lat i dwa miesiące starszy odemnie.
— Matka pani żyje?
— Matka żyje i ma się wcale dobrze. Nie byłam bardzo zadowoloną, panie Holmes, kiedy wkrótce po śmierci ojca znowu wyszła za mąż, i to za człowieka, który jest prawie o piętnaście lat młodszy od niej samej. Ojciec mój był blacharzem w Tottenham Court-road i pozostawił ładne przedsiębiorstwo, które matka dalej prowadziła z panem Hardym, najstarszym czeladnikiem. Ale kiedy wyszła za pana Windibanka, musiała sprzedać to