Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/65

Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzegłem po obu stronach jej nosa odcisk szkieł, odważyłem się zrobić uwagę o jej krótkowzroczności w połączeniu z pisaniem na maszynie, co było dla niej niespodzianem.
— Nie mniej dla mnie.
— Sprawa była przecież jasna, jak na dłoni. Następnie zwróciło to moją uwagę, że miała dwa różne buciki; jeden z nich był więcej ozdobiony jak drugi. Przy jednym zapięła z pięciu guzików tylko dwa najniższe, przy drugim tylko pierwszy, trzeci i piąty. Jeśli zaś młoda, starannie zresztą ubrana dama wychodzi z domu w bucikach dwojakiego rodzaju, napół zapiętych, to nie potrzeba wiele sprytu, aby wyciągnąć z tego wniosek, że wyszła pospiesznie.
— I co jeszcze? zapytałem z takiem napięciem, jak zwykle, kiedy mój przyjaciel opowiadał swoje bystre spostrzeżenia.
— Dalej zauważyłem, że już zupełnie ubrana pisała jeszcze, nim wyszła z domu. Ty zauważyłeś wprawdzie, że środkowy palec u jej prawej rękawiczki był rozdarty, ale przeoczyłeś zapewne fioletową plamę od atramentu na rękawiczce i na palcu. Pisała w pośpiechu i umoczyła pióro za głęboko — i to dziś rano, bo inaczej plama na palcu nie byłaby tak wyraźną. Tak, tak, wszystko to pozornie jest śmieszne, chociaż najzupeł-