Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/74

Ta strona została uwierzytelniona.

swoje zbyt żywe oczy poza ciemnemi szkłami, przyprawia sobie fałszywe bokobrody i wąsy, przygłusza swój czysty głos i szepce tylko cicho; zresztą zaś liczy na krótki wzrok dziewczęcia. Zjawia się jako pan Hosmer Angel i płoszy wszystkich zalotników, rozpoczynając sam zaloty.
— Zrazu był to tylko żart, westchnął nasz gość. Nie przeczuwaliśmy, że ona zaraz tak się zapali.
— Być może. W każdym razie dziewczyna wpadła w zastawione sidła, a ponieważ była pewną, że jej ojczym bawi we Francyi, nie myślała o tem, by powziąć pewne podejrzenia. Grzeczności młodego człowieka pochlebiały jej, a zachwalania matki bardziej jeszcze ją podniecały. Następnie pan Angel złożył wizytę, bo zaloty musiały aż do pewnej chwili być odgrywane, jeśli miały odnieść rzeczywisty skutek. Nastąpiły schadzki, a wreszcie zaręczyny, które miały na zawsze zniszczyć skłonności młodej dziewczyny do jakiejkolwiek innej osoby. Długo atoli oszustwo to nie mogło trwać. Udawane podróże do Francyi stawały się niewygodne. Jedynem wyjściem było sprowadzić tragiczne rozwiązanie, które miało na młodej dziewczynie wywrzeć tak głębokie i trwałe wrażenie, żeby odeszły ją na dłuższy czas wszystkie myśli. W tym celu ta przy-