Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, i zdaje mi się, że słyszę, jak właśnie dzwoni.
— Sprawa może wypaść bardziej zajmująco, aniżeli myślisz; przypominasz sobie przecie historyę z błękitnym krwawnikiem, która zrazu zapowiadała się jak zwykła farsa a następnie rozwinęła się na ważny kryminalny wypadek. Tak może się stać i teraz.
— Więc miejmy nadzieję! Zresztą nie długo pozostaniemy w niepewności co do tego. Bo jeśli się nie mylę, to autorka listu jest już na miejscu.
Jeszcze nie dokończył tych słów, kiedy drzwi się otworzyły i weszła młoda dama. Była odziana skromnie, ale ze smakiem, miała wesołą, świeżą twarz, pokrytą piegami, a jej stanowcze zachowanie się wskazywało na to, że musiała się dotąd sama przebijać przez świat.
— Niech się pan na mnie nie gniewa, że pana trudzę, zaczęła, kiedy mój przyjaciel powstał, aby ją powitać; wydarzyło mi się bowiem coś niezwykle dziwnego, a że nie mam rodziców ani żadnych krewnych, których mogłabym zapytać o radę, przeto myślałam, że może pan będzie tak łaskawym powiedzieć mi, co mam czynić.
— Proszę, niech pani usiądzie, panno Hunter. Z przyjemnością jestem gotów do wszelkich usług.