Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/87

Ta strona została uwierzytelniona.

dostawców, była więc mi ta zaliczka bardzo dogodną; ale mimo to było coś nienaturalnego w całej tej umowie, co wzbudziło u mnie życzenie, żeby przed zupełnem zobowiązaniem się dowiedzieć się jakichś bliższych szczegółów.
— Czy mogę się zapytać, gdzie pan mieszka? zapytałam.
— Hampshire — Copper Beeches; zachwycająca wioseczka położona pięć mil poza Winchestrem. Nie można sobie chyba, moja kochana pani, wymarzyć cudniejszej okolicy, milszego mieszkania.
— A moje obowiązki? O tem chciałabym bardzo także się coś dowiedzieć.
— Jedno jedyne dziecko, mały, luby, sześcioletni bęben. A żeby pani zobaczyła jak on karakony i różne chrząszcze pantoflem tłucze! Klap, klap! słychać wciąż i zaraz pełno trupów.
— Rozparł się przytem znowu w fotelu i zaśmiał się ponownie tak, że oczy mu zupełnie znikły.
— Byłam niemało zdziwioną tem dziwnem zajęciem, na jakiem dziecię to spędzało czas, ale że ojciec tak serdecznie się z tego śmiał, myślałam, że prawdopodobnie żartuje.
— Moim jedynym obowiązkiem byłoby więc, pytałam go dalej, opiekować się tem jednem dzieckiem.