Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/89

Ta strona została uwierzytelniona.

zwróciły już uwagę. Dlatego nie myślałam wcale pozbyć się ich z tak lekkiem sercem.
— Żałuję bardzo, ale to jest niestety niemożliwe, odrzekłam.
On utkwił we mnie małe swe oczka, pełne napiętego oczekiwania, i ujrzałam przy swej odpowiedzi, jakby przelotny cień na jego licu.
— Niestety punkt ten jest bardzo ważny, powiedział. Jest to mały kaprys mojej żony, ale pani wie o tem, że na niewieście kaprysy musi się mieć wzgląd. A więc pani rzeczywiście nie chce się wyrzec swych włosów?
— Nie, na to w istocie nie mogłabym się zgodzić, odpowiedziałam stanowczo.
— Muszę się więc niestety wyrzec nadziei pozyskania pani dla siebie. Szkoda, bo zresztą rzeczywiście bardzoby mi się pani nadawała. Wobec tego, panno Stoper, chciałbym zobaczyć jeszcze kilka młodych pań.
— Panna Stoper przez cały czas zajęta była swymi papierami, nie mówiąc do żadnego z nas ani słowa, teraz atoli rzuciła mi tak nieprzyjazne spojrzenie, że nie mogłam tego inaczej pojąć, jak tylko, że przez moją odmowną odpowiedź została pozbawiona wcale pokaźnego wynagrodzenia za pośrednictwo.
— Czy życzy sobie pani dalej pozostać na liście szukających posady? zapytała mnie.