Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

przy stole. Gdy skończył, rzekł: „Dziękuję; ja sam pójdę na pocztę“.
— Czem pisał?
— Piórem, proszę pana.
— Czy wziął blankiet hotelowy z tych, co tu leżą na stole?
— Tak, naturalnie.
Holmes wstał. Wziął blok z formularzami, poszedł ku oknu i dokładnie go oglądnął.
— Szkoda, że nie pisał ołówkiem — rzekł — potem wzruszył ramionami i niezadowolony odłożył blankiety. — Musiałeś nieraz zażważyć Watsonie, że przy pisaniu ołówkiem pismo się przebija — ta okoliczność wydała już niejednego złodzieja w ręce policji. Ale tu niczego nie widzę. Cieszy mnie jednak, że użył grubego, miękkiego pióra. Jestem pewien, że znajdziemy odbicie tu na bibularzu. Oto jest!
Oderwał kawałek bibuły i pokazał nam.
Overton był strasznie zdenerwowany.
— Potrzymaj go pan przed lustrem — zawołał.
— Nie potrzeba — odparł Holmes. — Bibuła jest dość cienka. Po lewej stronie doskonale przeczytamy. — Obrócił ją i czytaliśmy:
„Proszę nas nie opuszczać, na miłość Boską!“
— Tak, ale to jest tylko koniec telegramu, który Staunton wysłał w kilka godzin przed swem zniknięciem. Brakuje nam przynajmniej sześć słów początkowych. Już widać, że młodemu człowiekowi groziło niebezpieczeństwo, z którego ktoś mógł go wyrato-