Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

wać. Zapamiętajmy sobie. A więc jeszcze jedna osoba była w to wplątana. A któżby to mógł być inny, jeśli nie ten blady, brodaty mężczyzna, który sam był tak zirytowany? W jakim stosunku pozostawał Staunton do tego człowieka? I kto jest ten trzeci, od którego spodziewali się pomocy wobec grożącego niebezpieczeństwa? W tym kierunku muszą iść nasze badania.
— Powinniśmy się dowiedzieć o adresie tego trzeciego — wtrącił Overton.
— Z pewnością, mój szanowny panie. Ta wielce głęboka myśl już i mnie przyszła do głowy. Ale musiał pan zapewne doświadczyć, że urzędnicy na poczcie nie bardzo się śpieszą zdradzać adresy z cudzych telegramów. Ta sprawa nie jest taka prosta. Ale nie wątpię, że przy odrobinie sprytu i przebiegłości uda nam się dopiąć celu. Tymczasem chciałbym w pańskiej obecności, panie Overton, przeglądnąć te listy na stole.
Była to kupa listów, kartek i świstków. Holmes przeglądnął je szybko i sprawnie.
— Nic tu niema — rzekł wreszcie. — Czy pański przyjaciel był zdrowym człowiekiem — czy może kiedy chorował?
— Był zdrów jak ryba!
— Nie wie pan, czy może dawniej kiedy był chory?
— Nigdy ani godziny. Raz się skaleczył, a raz zranił się w kolano, ale to były drobnostki.