Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, mój panie.
— I pan go zapłaci?
— Nie wątpię, że uczyni to mój przyjaciel Godfrey, gdy go odnajdziemy,
— A jeśli się go nie odnajdzie, to co będzie, hę? Proszę mi odpowiedzieć na to pytanie!
— W takim razie zapewne rodzina jego — —
— Ani mowy! — zawołał stary — Odemnie nie zobaczysz pan ani feniga, ani jednego feniga! Słyszy pan, panie detektywie? Ja jestem jedynym krewnym tego młodego człowieka i oświadczam panom, że nie przyjmuję na siebie żadnych obowiązków. Jeśli on dostanie kiedyś po mnie jaki spadek, to tylko dzięki temu, że ja nigdy nie trwonię pieniędzy; w tym wypadku też nie wyrzucę ich na darmo. A co do tych papierów, z którymi pan tak samowolnie postępujesz, to zwracam uwagę, że o ile jest tam coś wartościowego, pan mi za to odpowiada. Żądam dokładnego wytłumaczenia, co pan z tem uczyni.
— Dobrze, dobrze — odparł Holmes. — Tymczasem pozwoli pan na jedno pytanie? Czy wyrobiłeś pan sobie już może jakie zdanie w sprawie zniknięcia tego młodego człowieka?
— Nie, zupełnie nie. Jest dość wielki i dość stary, żeby sam na siebie uważał. A jeśli jest tak głupi, że sam się zgubił, to ja nie myślę ponosić kosztów jego odszukania.
— Rozumiem doskonale pańskie stanowisko — odrzekł Holmes z drwiącą nieco miną. — Ale zdaje mi