Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/54

Ta strona została uwierzytelniona.

w ognisko. Przez pół godziny siedział tak w milczeniu. Potem powstał szybko, jak człowiek, który powziął nagłe postanowienie i poszedł do swej sypialni. Po jakimś czasie wyszedł stamtąd młody, pewny siebie robotnik, z bródką i laską spacerową. Zapalił przy lampie swoją starą porcelanową fajeczkę i zwrócił się do odejścia.
— Zabawię tam jakiś czas, Watsonie — rzekł i znikł za drzwiami.
Zrozumiałem, że mój przyjaciel rozpoczął walkę z Milvertonem; lecz nie miałem pojęcia, jak ta walka się odbędzie.
Przez kilka dni Holmes wciąż chodził w tem przebraniu. Dowiedziałem się od niego tylko tyle, że cały czas przebywa w Hampstead i że mu tam nieźle idzie. Poza tem nie mówił ani słowa. Wreszcie pewnego wieczora podczas strasznej burzy, gdy wiatr wył w kominie i wszystkie szyby w oknach brzęczały, powrócił z ostatniej swej wycieczki. Zrzuciwszy robotnicze przebranie, usiadł przy ogniu i zaczął się po swojemu cicho i serdecznie śmiać
— Prawda, że ja nie wyglądam na małżonka, Watsonie?
— Nie, stanowczo nie! —
— Zapewne cię zainteresuje wiadomość, że jestem zaręczony.
— Kochany chłopie! Gratu —
— Z pokojówką Milvertona.
— Holmes!