Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/177

Ta strona została skorygowana.

Huragan żelazny wyrył w tłumie długą bruzdę krwawą; ze dwunastu zabitych, ze dwudziestu rannych pozostało na tej drodze kartaczów.
Billot zszedł z dachu na ziemię; a na ziemi został Pitoux, który znalazł się tam, sam nie wiedząc w jaki sposób.
Pitoux miał oko bystre, co jest właściwością kłusowników.
Widział, jak arytlerzyści przykładali lont do armat; schwycił Billota za połę od kaftana i żywo pociągnął go w tył. Narożnik muru zasłonił obydwóch przed tym pierwszym wystrzałem.
Od tej chwili rzecz przybrała bardzo poważny charakter.
Wrzawa stała się straszliwa, zamęt śmiertelny.
Dziesięć tysięcy strzałów karabinowych huknęło jednocześnie wokół Bastylji, strzałów niebezpieczniejszych dla oblegających, niż dla obleganych.
Działo obsługiwane przez gwardzistów francuskich, połączyło swój huk z trzaskiem ręcznej broni.
Powstał hałas przerażający.
Oficerowie Bastylji czuli instynktownie, że żołnierze ich słabną.
Sami wzięli ich karabiny i strzelali.
W tej chwili, pośród tego grzmotu dział i ręcznej broni, pośród ryków tłumu, kiedy lud pędził znowu dla zabrania zabitych i dla zrobienia sobie wału z tych trupów, których widok wołał o pomstę — przy wejściu do pierwszego dziedzińca ukazała się gromadka mieszczan spokojnych, bez broni.
Przeciskając się przez tłum, szli gotowi poświęcić życie, osłaniane jedynie białą chorągwią, która, poprzedzając ich, przedstawiała ich jako parlamentarzy.
Była to nowa deputacja z ratusza. Wyborcy, wiedząc, że zaczęły się kroki nieprzyjacielskie; chcieli powstrzymać rozlew krwi i zmusili Flessella, ażeby uczynił nowe propozycje gubernatorowi.
Deputaci przybywali w imieniu miasta wezwać pana de Launay, ażeby powstrzymał ogień, i aby jako rękojmię życia własnego, oraz garnizonu, przyjął stu ludzi z gwardji miejskiej do wnętrza fortecy.
Wszystko to głosili deputaci po drodze.
Lud, sam przestraszony swem przedsięwzięciem, patrząc