Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/242

Ta strona została skorygowana.

rumieniec ten znikł, a na czoło wystąpiło kilka kropel potu.
— Masz pan słuszność. Jesteś pan lekarzem, a raczej chirurgiem, bo tniesz do żywego. Ale wróćmy do pana. Nazywasz się doktór Gilbert, nieprawdaż?... a przynajmniej memorjały twoje podznaczone są takiem nazwiskiem.
— Wielkie to dla mnie szczęście, że Wasza Królewska Mość ma tak dobrą pamięć, chociaż, co prawda, nie powinienem być z tego dumny.
— Jakto?...
— Nazwisko moje musiało być niedawno wyrzeczone wobec Waszej Królewskiej Mości.
— Nie rozumiem.
— Przed sześciu dniami byłem aresztowany i zamknięty w Bastylji. Słyszałem coś, iż żadne znaczniejsze aresztowanie nie może nastąpić bez wiedzy króla.
— Pan byłeś w Bastylji?... — wyrzekł król, szeroko otwierając oczy.
— Oto moja rubryka w wykazie więziennym. Uwięziony zostałem, jak miałem zaszczyt powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, przed sześciu dniami z rozkazu króla, a dziś o godzinie trzeciej wydostałem się na wolność z łaski ludu...
— Dzisiaj?...
— Tak, Najjaśniejszy Pan słyszał głos armaty?...
— Naturalnie.
— Ta armata otwierała mi drzwi więzienia.
— O!... — wyszeptał król — powiedziałbym, że się z tego cieszę, gdyby owa armata nie strzelała do Bastylji i zarazem do władzy królewskiej.
— O!... Najjaśniejszy Panie, nie chciej, aby więzienie było godłem władzy. Powiedz raczej Najjaśniejszy Panie, żeś zadowolony, że Bastylja została zdobyta, bo odtąd w imieniu króla, bez jego wiedzy, popełniać już nie będą takiej niesprawiedliwości, jakiej ja stałem się ofiarą.
— Ależ musiał być przecie jakiś powód pańskiego aresztowania.
— Nie było wcale powodu, o ile wiem; aresztowano mnie przy powrocie do Francji i wtrącono do więzienia, oto wszystko.
— Doprawdy — podchwycił udwik XVI łagodnie —