Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/286

Ta strona została skorygowana.

Siedzieli obok siebie. Dotykali się, a jednak rozdzielała ich przestrzeń ogromna, myśl o przyszłości.
Królowa powróciła pierwsza do przedmiotu rozmowy, ale nie odrazu. Spojrzała bystro na hrabiego i rzekła:
— Ostatnie słowo jeszcze co do nas; a powiedz mi wszystko, panie, wszystko, rozumiesz? wszystko!
— Słucham, Najjaśniejsza Pani.
— Czy przysięgniesz mi pan, że przybyłeś tu tylko dla mnie?
— Wasza Królewska Mość wątpi?
— Czy przysięgniesz pan, że pani de Charny nie pisała do ciebie?
— Ona?
— Posłuchaj pan: wiem, że chciała pisać, wiem, że miała jakieś projekty... Przysięgnij mi, hrabio, że przybyłeś tu nie dla niej.
W tej chwili zapukano zlekka do drzwi.
— Proszę wejść — rzekła królowa.
Ukazała się pokojówka.
— Najjaśniejsza Pani — rzekła — Jego Królewska Mość już jest po wieczerzy.
Hrabia spojrzał na Marję Antoninę zdziwiony.
— Więc co? — odezwała się, zżymając ramionami — cóż w tem dziwnego? Czyż to Jego Królewska Mość nie ma wieczerzać?
Olivier zmarszczył brwi.
— Powiedz Najjaśniejszemu Panu — odparła królowa, nie ruszając się z miejsca — że słucham nowin z Paryża, i że mu ich udzielę, skoro tylko wysłucham.
Potem, zwracając się do Oliviera, rzekła:
— Mówmy dalej; gdy król zjadł kolację, musi przecie ją strawić.