Andrea zaczęła przychodzić do siebie, nie wiedząc kto ją ratuje, ale instynktownie zrozumiała, że ktoś przychodzi jej z pomocą.
Ciało jej się wyprostowało, ręce przyczepiły do niespodziewanej podpory.
Ale umysł nie zbudził się razem z ciałem: pozostał chwiejny, ciężki, senny przez kilka minut.
Charny zdoławszy przywołać ją do życia fizycznego, usiłował przywołać ją do życia moralnego. Ale miał do czynienia z szałem strasznym.
Nareszcie oczy bystre ale błędne wpatrzyły się w niego i Andrea nie poznając człowieka, który ją podtrzymywał, wydała okrzyk i odepchnęła go szorstko.
Przez cały ten czas królowa odwracała oczy; ona, kobieta, ona — której posłannictwem powinno być pocieszanie, ratowanie tej kobiety, ona ją opuściła.
Olivier uniósł Andreę w silnych ramionach, pomimo oporu, i zwracając się do królowej, która wciąż stała sztywna i zimna, wyrzekł:
— Przepraszam Waszą Królewską Mość, ale musiało tu bezwątpienia zajść coś nadzwyczajnego. Pani de Charny nie zwykła omdlewać, i pierwszy raz dopiero widzę ją nieprzytomną.
— Musi więc bardzo cierpieć — odezwała się królowa, wracając do poprzedniego domysłu, że Andrea wysłuchała całą rozmowę.
— Niewątpliwie cierpi — odpowiedział hrabia — i dlatego proszę Waszej Królewskiej Mości pozwolić mi, aże-
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/296
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXIX
SCENA WE TROJE