Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/359

Ta strona została skorygowana.

cji w krytycznej chwili; trzeba nam siły do ciągnięcia tego wozu uzbrojonego kosą, który zowią rewolucją; a tej siły nam brakuje.
— Tem gorzej! — zawołała Marja Antonina — bo wóz stratuje nasze dzieci.
— Niestety! wiem o tem, ale my z tem wszystkiem, nie posuniemy go naprzód!
— To go cofniemy, Najjaśniejszy Panie.
— O! wtrącił Gilbert z głębokiem naciskiem — strzeż się, Najjaśniejsza Pani! Wóz cofając się, może was zgnieść bardzo łatwo.
— Panie — odparła niecierpliwie królowa — uważam, że zadaleko posuwasz szczerość rad swoich.
— Umilknę, Najjaśniejsza Pani.
— E! mój Boże! dajże mu mówić — rzekł król — tego, co on głosi, jeżeli nie wyczytał w dwudziestu dziennikach, piszących podobne rzeczy od tygodnia, to dlatego jedynie, że ich chyba czytać nie chciał. Bądź mu za to przynajmniej wdzięczna, że nie zaprawia goryczą prawdy słów swoich.
Marja Antonina umilkła.
Potem dodała z bolesnem westchnieniem:
— Oto treść moich słów, a raczej powtórzenie: wracać do Paryża z własnego popędu, jest to uświęcić wszystko, co się stało.
— Tak — rzekł król — wiem o tem dobrze.
— Upokorzyć się, zaprzeć się swego wojska, gotowego do obrony.
— Oszczędzić krwi francuskiej — dodał doktór.
— Oświadczyć, że odtąd zaburzenie i gwałty mogą rozkazywać i nadawać woli królewskiej kierunek najlepszy dla burzycieli i zdrajców.
— Najjaśniejsza Pani, zdaje mi się, że tylko co byłaś łaskawą wyznać, iż miałem szczęście ją przekonać.
— Tak, wyznaję, rąbek zasłony tylko co odchylił się przede mną. Teraz! o! teraz panie! znowu jestem ślepą, tak jak mówisz, i wolę stokroć widzieć w sobie tę dumę, do której przyzwyczaiło mnie wychowanie, tradycja, historja; wolę się widzieć ciągle królową, niż złą matką tego ludu, który mnie znieważa i nienawidzi.

— Antonino! Antonino! — zawołał Ludwik XVI, prze-