Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/456

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XVIII
UCZTA GWARDYJSKA

W chwili, gdy królowa ukazała się z królem i synem na deskach Opery, ogromny okrzyk, podobny do wybuchu w kopalniach, rozległ się ze wszystkich piersi.
Pijani żołnierze i rozgorączkowani oficerowie wznieśli szpady i kapelusze wołając: Niech żyje król! niech żyje królowa! niech żyje delfin!
Muzyka grać zaczęła: O Richard, o mon roi!
Melodja zawarta w arji tak była stosowna do charakteru uczty, że prawie wszyscy śpiewać ją poczęli.
Królowa rozentuzjazmowana zapomniała, że znajduje się wśród ludzi pijanych; król zdziwiony, czuł dobrze swym zdrowym rozsądkiem, że nie jego było miejsce i że postąpił przeciwko sumieniu, ale słaby i podłechtany odzyskaniem takiej popularności, poddał się zwolna upojeniu ogólnemu.
Charny, który ciągle pił wodę, wstał blady na widok króla i królowej. Miał nadzieję, że wszystko przejdzie bez ich obecności, a wtedy możnaby było wszystkiemu zaprzeczyć. Przestrach jego wzmógł się jeszcze na widok brata Jerzego, który się zbliżył do królowej i o coś ją prosił.
Był za daleko aby usłyszeć, ale królowa odpowiedziała na prośbę gestem przyzwalającym i odczepiając od swego czepka kokardę, podała ją młodemu człowiekowi. Charny zadrżał, wyciągnął rękę gotowy krzyknąć.
Nie była to kokarda biała, kokarda francuska, ale czarna, austrjacka, nieprzyjacielska.
Terz nie było to już nieroztropnością ale zdradą.
A jednak byli tak szaleni ci biedni fanatycy, których