Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/238

Ta strona została przepisana.

— I to przy pomocy jednego a czterdziestu sposobów Waszej książęcej mości?...
— A tak — odparł książę.
— Wasza książęca mość — odezwał się La Ramée — ponieważ jesteśmy tak w trakcie wynurzeń, niech też usłyszę, jaki jest choć jeden z tych czterdziestu sposobów, wymyślonych przez księcia?...
— I owszem — odrzekł książę. — Grimaud, podaj mi pasztet.
— Słucham — wyrzekł La Ramée, poruszając się na fotelu, podnosząc kieliszek i mrużąc oko, ażeby popatrzeć na zachodzące słońce przez płyn rubinowy, w nim zawarty.
Książę rzucił spojrzenie na zegar. Dziesięć minut jeszcze, a wydzwoni siódmą.
Grimaud postawił pasztet przed księciem, który wziął nóż srebrny dla podniesienia pokrywy; lecz la Ramée, bojąc się, ażeby pięknego przysmaku nie popsuć, podał mu nóż swój o klindze żelaznej.
— Dziękuję, La Ramée — odrzekł książę, biorąc nóż.
— I cóż Wasza książęca mość, a ten czterdziesty sposób?
— Czy mam ci wyjawić — podchwycił książę — ten właśnie, na jaki liczyłem najbardziej i jakiego postanowiłem przed innemi użyć?...
— O, tak... proszę o niego — rzekł la Ramée.
— A więc — rzekł książę, przygniatając pasztet ręką, a drugą opisując półkole nożem — miałem nadzieję przedewszystkiem dostać na strażnika takiego dzielnego chłopaka, jak ty, La Ramée.
— To go Wasza książęca mość ma — odrzekł La Ramée. — Cóż dalej?...
— To też sobie tego winszuję.
La Ramée skrzywił się.
— Mówiłem sobie — ciągnął dalej książę — że, gdybym miał przy sobie takiego poczciwego chłopca, jak La Ramée, postarałbym się polecić mu przez swego przyjaciela, z którym nie znałby moich stosunków, jakiego człowieka, oddanego mu zupełnie, z którym mógłbym się porozumieć, dla przygotowania ucieczki.
— No i cóż?... — rzekł La Ramée — nieźle pomyślane.
— Nieprawdaż?... — podchwycił książę — byłby to