Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/276

Ta strona została przepisana.

Aleksander toż samo już był zrobił, Maquet, w pogotowiu trzeci z kolei, poszedł za naszym przykładem.
Mieliśmy dziesięć strzałów. Trzech z pomiędzy nas było myśliwych, i pewno nie chybiliby człowieka w odległości takiéj, w jakiéj znajdowaliśmy się.
— Teraz, — rzekłem do Desbarolla — mości przysięgły tłumaczu, bądź tak dobry zapytaj tych poczciwych ludzi czego oni chcą, i napomknij że piérwszy z nich co postąpi krokiem naprzód, padnie trupem.
W téj chwili, bądź przypadkiem, bądź umyślnie, mayoral, którego przymusiliśmy zapalić latarnię, upuścił ją pod nogi.
Tymczasem Desbarolles tłumaczył na język hiszpański komplement, który mu poleciłem oświadczyć tym panom.
— Dobrze — rzekłem, kiedy skończył i kiedy spostrzegłem że tłumaczenie zrobiło swój skutek. — Teraz daj do zrozumienia mayoralowi że potrzebujemy światła, a zatém nie pora gasić po drugi raz latarnię.
Mayoral zrozumiał, tak iż niepotrzeba było tłumaczyć, i podniósł latarnię.
Nastąpiła chwila uroczystego milczenia; podzieleni byliśmy na dwie gruppy, stykające się jedna z drugą przez Desbarolla, który stał o cztéry kroki