Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/112

Ta strona została przepisana.

na mu wydać człowieka, którego król żąda, albowiem nie wie, gdzie ten się ukrył. Dodał, iż słyszał wprawdzie przed rokiem jeszcze, że J. M. pan de Craon nienawidził Wielkiego Marszałka z całego serca i zaprzysięgał mu walkę śmiertelną, że rycerz ten jemu samemu mówił ongi, iż gdziekolwiek napotka Clissona, bądź dniem, bądź nocą — zabije go; ale powiedział także, że więcej nic nie wie i że wydziwić się nie może, dlaczego król wojnę mu zapowiada o rzecz tak mu obojętną.
Król bardzo był słaby, gdy mu przyniesiono tę odpowiedź, niemniej jednak dał rozkaz do wymarszu i wezwał swych koniuszych, aby go przybrali i uzbroili. W chwili, gdy wstał z łoża, przybył poseł z Hiszpanii. Przynosił on list własnoręczny Jolanty z Baru, królowej Aragonu, Majorki i Sardynii.
Donosiła ona królowi, że zawsze życzliwa i pragnąca wszystko czynić ku jego zadowoleniu, znając powód jego wyprawy i starań, kazała zatrzymać i uwięzić w Barcelonie jakiegoś nieznajomego rycerza, który za cenę złota chciał wynająć statek do Neapolu. Dodawała przytem, iż przypuszcza, jakoby rycerz ów był Piotrem de Craon; podejrzenia swoje komunikuje zaś królowi dlatego, iżby przysłał spiesznie ludzi w celu konfrontacyi z więźniem; list kończył się zapewnieniem, że czułaby się szczęśliwą, gdyby te nowiny sprawiły kuzynowi jej i panu na tronie Francyi przyjemność.
Książęta de Berri i Burgundyi, po oznajmieniu tej wiadomości, zaczęli rozgłaszać, że wojna skończona i że już nie pozostaje nic, jak tylko rozpuścić wszystkich do domów ponieważ człowiek, którego szukano, był bez wątpienia schwytany. Król Karol jednak nie chciał uczynić tego i tyle tylko można było na nim wymódz, iż postanowił posłać kogoś do Barcelony, dla przekonania się o tożsamości jeńca. Po trzech tygodniach wrócił wy-