Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/120

Ta strona została przepisana.

króla z szaleństwa. Jednemu z świętych patronów ofiarowano figurę króla, z wosku odrobioną, wielkości naturalnej i olbrzymią gromnicę, — ale wszystko to okazało się bezowocne; król przybył do zamku de Creil, lecz nie można było dojrzeć najmniejszego nawet polepszenia w jego stanie.
Przytem nie zaniedbywano żadnych środków leczniczych. Pan de Coucy dowiedział się o jakimś wielce mądrym i skutecznym lekarzu, nazwiskiem Wilhelm d’Hervilly; sprowadzono go też z pewnej małej wioski, nieopodal miasta Laonu, gdzie przemieszkiwał. On tedy objął kierunek nad leczeniem choroby króla, którą, jak mówił, poznał dokładnie.
Regencya i zarząd królestwa, jak to przewidzieć było łatwo, dostały się w ręce stryjów królewskich. Rada po piętnastodniowej dyskusyi oświadczyła, że Jego Wysokość książę Orleanu za młody był do przyjęcia na swe barki tak ciężkiego zadania, skutkiem czego zwrócono się do książąt de Berri i Burgundyi. Następnego dnia po ich nominacyi J. M. pan de Clisson stanął z licznym pocztem ludzi w pałacu ks. Burgundyi.
Wprowadzony na pokoje regenta, marszałek Clisson, zdejmując czapeczkę i kłaniając się, rzekł:
— Przychodzę do Waszej Wysokości po rozkazy i ośmielam się zapytać o dalsze losy kraju i rządu.
— O dalsze losy kraju i rządu, Clissonie? — odparł książę podniesionym ze wzruszenia głosem. — To mnie obchodzi tylko, i nikogo więcej; co się tyczy rozkazów moich, oto są: macie natychmiast opuścić ten pałac, a za godzinę stolicę samą!...
Clisson zbladł, jak ściana. Książę był regentem Francyi — trzeba było być posłusznym bez odpowiedzi.
Tego jeszcze wieczora wydał rozkazy swej służbie i z dwoma tylko ludźmi wyjechał z Paryża. Zatrzymał