z wielkiem przerażeniem. Drzwi znalazł zamknięte, to zdawało się ośmielać go nieco i uspakajać. Kilka chwil patrzył na drzwi te ciekawie, następnie pocichutku zbliżył się na palcach, aby nie być dosłyszanym, wreszcie jednym susem poskoczywszy, przekręcił klucz w zamku i zamknął się od wewnątrz. Wtedy począł szukać oczyma innego jeszcze jakiego środka obrony, a spostrzegłszy łoże, pochwycił je za poręcz ze strony przeciwnej tej, za którą ukryta była Odetta, i zaciągnął je pod drzwi, barykadując je przed nieprzyjaciółmi. Nagle zadrżał i począł się śmiać tym śmiechem szalonych, który dreszczem przejmuje słuchacza, a opuszczając ramiona i pochyliwszy głowę na piersi, powrócił powoli i, nie widząc Odetty odsłoniętej w kącie pokoju, usiadł przed kominkiem.
Czy to dlatego, iż opuściła go gorączka, czy też dlatego, że się już nie miał czego obawiać, nastąpiła reakcya. Po szale gwałtownym nastąpiło osłabienie, król osunął się w fotelu, na którym siedział, skarżąc się, jęcząc żałośnie. Wkrótce też począł drżeć na całem ciele, a zęby mu szczękały. Widać było, że musiał cierpieć strasznie. Na ten widok przestrach Odetty w jednej chwili ustąpił. Stawała się tem silniejszą, im bardziej słabł Karol, a wyciągnąwszy ramiona ku niemu, nie podnosząc się z miejsca, zapytała bojaźliwym głosem:
— Najjanśiejszy panie, czem mogłabym ci ulgę przynieść?...
Król odwrócił głowę, a spostrzegłszy Odettę, popatrzył na nią tym wzrokiem smutnym a łagodnym, z jakim go często widywano, gdy był zdrów jeszcze, a potem wyrzekł głosem coraz bardziej słabnącym:
— Karolowi zimno... zimno... bardzo zimno!...
Odetta szybko postąpiła ku niemu i wzięła go za ręce. Ręce to były istotnie zimne, jak lód. Poszła tedy do łóżka, a wziąwszy kołdrę, owinęła go nią. Zdawało się, że uczuł
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/131
Ta strona została przepisana.