Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/30

Ta strona została przepisana.

— No, no!... nie wiesz?... to być nie może!
— Uciekła mi na moście Marji.
— Uciekła?... — zawołał Lorin, głośnym wybuchając śmiechem. Kobieta ci uciekła, żartujesz sobie chyba?...
— Ale mówmy lepiej o polityce. Poto nawet tu przyszedłem, czy wiesz, co słychać?
— Wiem, że wdowa po panu Kapecie, zemknąć pragnęła.
— Bah!... to jeszcze nic...
— Cóż zatem więcej?
— Sławny kawaler de Maison-Rouge, jest w Paryżu...
— Doprawdy?... — zawołał Maurycy, siadając na posłaniu.
— Tak, jest sam we własnej swojej osobie.
— Kiedyż przybył?
— Wczoraj wieczorem.
— Jakim sposobem?
— Przebrany za Strzelca gwardji narodowej. Jakaś arystokratka, przebrana, jak utrzymują, za prostą kobiecinę, wyniosła mu ubiór za rogatki, a wkrótce potem prowadząc się z nim pod ręce, wprowadziła do miasta. Placówka powzięła podejrzenie dopiero, gdy przeszli. Widziała jak owa kobieta niosła pod pachą zawiniątko, a później wracała z jakimś niby wojskowym; było w tem coś podejrzanego; zaalarmowała więc wszystkich i pobić i za nimi. Znikli w jednym z pałaców przy ulicy św. Honorjusza, którego drzwi, jakby zaczarowane dla nich sie otworzyły. Pałac miał drugie wejście na Elizejskie pola, Kawaler de Maison-Rouge i jego spólniczka znikli. Zniszczą pałac, zgilotynują właściciela, ale to nie przeszkodzi wcale kawalerowi pokusić się ponownie o to, co mu się przed czterema miesiącami nie udało po raz pierwszy, a wczoraj po raz drugi.
— Nie schwytano go?... — spytał Maurycy.
— Trzeba przyznać, że dzielny to co się nazywa człowiek.
— Tak jest, w rzeczy samej, trzeba nielada odwagi, aby się puszczać na podobne przedsięwzięcia.
— Albo nielada miłości.
— Wierzysz więc w tę miłość kawalera do królowej?
— Nie wierzę; ale mówię o niej, jak wszyscy. Wresz-