śniadania, odchodząc pozostawiali szyldwacha, który miał misję dać znać, jak tylko ksiądz ukaże się na widnokręgu.
Wybiła ósma, dziewiąta, dziesiąta, jedenasta na kościele św. Jakóba, a nikt nie spostrzegł najmniejszej sutanny i niczyje interpretacje nie postąpiły na krok ku prawdzie. Dopiero o wpół do dwunastej, kobiety wracające z sumy i idące przodem przed tłumem wiernych, jak lekka awangarda idzie przed armią, przybiegły całe zdyszane i wołały na prawo i na lewo, wchodząc w ulicę:
— Oni się żenią! oni się żenią! proboszcz od św. Jakóba czytał zapowiedzi! oni żenią się, żenią!
Wieść przebiegła całą długość przedmieścia św. Jakóba, z szybkością wstrząśnienia elektrycznego. Od tej chwili uspokojenie wkroczyło na przedmieście: dowiedziano się tedy wielkiej tajemnicy bakałarza. Tylko, jak wszędzie tak i tu znalazło się kilku bystrzejszych, którzy mówili: Domyślałem się tego!
Pod ten czas powóz pędząc przybył do Wersalu i zatrzymał się przed bramą zakładu, właśnie w chwili, kiedy jakiś powóz tejże samej barwy, wracał cwałem w kierunku przeciwnym. Rzekłbyś, że te dwa powozy to bracia siamscy.
Wreszcie czas było już stanąć u kresu: matka i siostra były zmęczone i umierały z niecierpliwości; stary nauczyciel zaczął gderać na długość drogi, on, co zawsze uważał ją za bardzo krótką, kiedy szedł lub wracał pieszo.
Serce Justyna biło coraz mocniej w miarę, jak się zbliżali. Gdyby jeszcze było z ćwierć mili, a tak, jak jego sąsiadka, panna Franciszka, mógłby dostać uderzenia krwi do głowy.
Słowem był już czas, jak powiadamy.
Weszli do zakładu.
Matka nie znała wcale przełożonej, zaprowadzono ją do niej, podziękowała jej nasamprzód za starania, jakiemi otaczała przez siedm miesięcy jej przybraną córkę.
Posłano po Minę.
Pokojowa wróciła, oświadczając, że panny Miny nie ma w pokoju.
— Zobacz u panny Zuzanny, rzekła przełożona. Potem zwracając się do gości: Ona jest zapewne, mówiła dalej, w pokoju jednej ze swych przyjaciółek, panny Zuzanny de Valgeneuse, bardzo miłej osoby, bardzo dobrze wychowanej, która jest w jednym z nią wieku, pochodzi z tych
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/141
Ta strona została przepisana.