Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/51

Ta strona została przepisana.

— Bez żadnej wątpliwości.
— A czy wiedzą, gdzie jest jej legowisko?
— Łatwo go można dostrzec, wchodząc na skalę okrążającą bagna, ślady jej, które prowadzą do środka jakby gwiazdy promienie, poznać można po trzcinie połamanej.
— A więc! — zawołał hrabia, napełniając szklankę winem i powstając dla wzniesienia toastu — za zdrowie tego, który pójdzie zabić tygrysicę, pomiędzy dwoma jej małemi, sam, pieszo, bez innej broni, jak ten puginał.
To mówiąc, wyjął z, za pasa niewolnika malajskiego. puginał i położył go na stole.
— Czyś oszalał? — zawołał jeden z obecnych.
— Nie, panowie, nie jestem szalony — odpowiedział hrabia z goryczą pomieszaną z pogardą — i na dowód tego ponawiam mój toast! Słuchajcie mnie więc dobrze, ażeby ten, który zakład przyjąć zechce, wiedział do czego się zobowiązuje, wychylając tę szklankę. Za zdrowie więc tego — powtarzam, który sam, pieszo, bez innej broni jak ten sztylet, pójdzie zabić pomiędzy dwoma małemi tygrysicę!
Nastało milczenie, podczas którego hrabia badał kolejno twarze wszystkich biesiadników, ci podpuszczali głowy.
— Nikt nie odpowiada? — zapytał z gorzkim uśmiechem — nikt nie śmie przyjąć tego toastu... nikt nie ma odwagi dać mi zadośćuczynienia... A więc dobrze, w takim razie ja sam tam pójdę... a jeżeli nie dotrzymam słowa, powiecie, że jestem nędznikiem, tak jak ja mówię dziś, że wy jesteście padli!
Po tych słowach, hrabia wychylił duszkiem wino, postawił spokojnie szklankę na stole, a zbliżając się ku drzwiom zawołał:
— Do jutra panowie! i opuścił salę.
Nazajutrz był już o szóstej rano wybrany na to straszliwe polowanie. W tej chwili wszyscy wczorajsi jego biesiadnicy weszli do pokoju. Przychodzili prosić go, ażeby odstąpił od fatalnego zamiaru, którego skutek nie mógł być dla niego pomyślny. Hrabia jednak ani słuchać nie chciał. Przepraszali go. Przyznawali, iż postąpili jak młodzi szaleńcy, Horacy przyjął ich tłumaczenie, podziękował za dobre chęci, ale odpowiedział, iż musi doprowadzić do skutku swój zamiar. Wówczas prosili jeszcze,