Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/049

Ta strona została przepisana.

których jego uwag, odnoszących się do kompozycji dzieła, «inne za niebyłe uważając», i zaznacza jakby z dumą, że «intrygi i węzła dramatycznego, właściwego powieściom, wielce się wystrzegał», a bohaterem poematu uczynił człowieka, który «nic nie działa, szuka tylko i pragnie dobra i prawdy». Świadomie więc i umyślnie zaniedbał najważniejszej części pracy artystycznej, kompozycji dzieła! Czy to był eksperyment, czy też objaw wielkiej pewności siebie, wiary, że potrafi stworzyć doskonałe dzieło sztuki, nie starając się o zainteresowanie czytelnika przy pomocy odwiecznych, a więc już banalnych środków artystycznych? Tak więc «Quidam», wielki poemat z życia starożytnego Rzymu, obejmujący 4000 wierszy, nie posiada żadnej nici, któraby łączyła mnóstwo scen i obrazków, często pięknych, prawie zawsze starannie i z wielką znajomością świata starożytnego opracowanych, ale tworzących w sumie istny labirynt, którego przebycie jest bez takiej nitki przewodniej poprostu męczarnią. Taksamo mniej więcej postąpiłby artysta, któryby, zamiast mozolnie układać obraz mozaikowy, rzucił widzom kilka garści różnobarwnych, starannie dobranych kamyczków lub szkiełek, uważając, że zadanie swe w ten sposób już spełnił. Co prawda, Norwid kreśli całe sceny, przedstawia sytuacje, urywki rozmów, odwiedziny, cytuje niby rękopisy i t. d., lecz «wielce się wystrzega» połączenia tego wszystkiego w całość.
Ale ten wielki poemat miał wielki cel naukowy, miał wykazać, że cywilizacja chrześcijańska «składa się z nabytków wiedzy izraelskiej, greckiej i rzymskiej», a «w świadomej siebie rzeczywistości» jeszcze nie «rozbłysła tryumfalnie». Dlatego wprowadza Norwid do Rzymu z czasów Hadrjana (około r. 152 po Chr.) Greka bezimiennego, szukającego prawdy, i przedstawiciela filozofji greckiej, Artemidora, i wreszcie poetkę grecką, Zofję. Żydów reprezentuje Mag ze swem otoczeniem, a z zetknięcia się ich z kulturą szczerze rzymską miały wyniknąć wnioski, potwierdzające założenie poety. Ale oprócz zapatrywań samego Hadrjana i nastrojów żydowskich nie poznajemy w «Quidamie» ze świata starożytnego ani pierwiastków greckich, ani nawet rzymskich w tym stopniu, aby program poety można było uważać za uskuteczniony. Znowu zatem to pomieszanie celów artystycznych i naukowych popsuło dzieło sztuki, nic wzamian nie przynosząc.
Poza «Quidamem», którego cenił bardzo wysoko, pozostawił Norwid dwa jeszcze poematy całe i dwa w niewielkich ułamkach. Ale «Szczesna» i «Assunta», chociaż doprowadzone do końca, nie są opracowane, nie widać na nich tej dbałej ręki artysty, która, nie ufając sobie, raz po raz wraca do dzieła, aby coś uzupełnić, coś innego poprawić, a wreszcie to, co nie jest bezwarunkowe niezbędne, usunąć. Tego właśnie stawiania sobie granic, które