Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/280

Ta strona została przepisana.

«Jestże ta Zofja piękna? Że uczona,
To wiem. Jakie ma oczy i ramiona?»
Co wszakże mówiąc, usta jej znikały
W drżeniu, iż rychłe czyniła pytania,
Gdy Lucius więcej zdawał się niedbały
Ku odpowiedziom i baczył te drgania,
Jak rybołówca śledzi pióro wędki,
Tem lepszy w sztuce swej, że niezbyt prędki.

Scenę tę — w ścisłem znaczeniu wyrazów:
Scenę — chód przerwał znany, głośny echem
W przysionku, z gładkich budowanym głazów,
Tylko z niezwykłym gościowi pośpiechem,
I w rozrzuconej upięciach zasłony
Florus się jawił, wołając «Nowina!»
«Cóż? Wyrzuć z togi!» — «Janus otworzony!»[1]
Tu uśmiechnął się. «Jeśli nie, to wina Twoja!»
Pomponjus odpowie mu luźno,
«Żeś wojnę przegrał, przychodząc za późno!»

«Owszem, tryumfuj ty i wszystko twoje,
Quod felix faustumque sit»[2] — to rzekł do diwy —
«Przynoszę wszakże wieść, iż niepokoje
W Judei wymiar biorą wielki, niewzgardliwy —
Coś rzeczywiście podobnego wojnie,
Acz Janus może spoczywać spokojnie».

Pomponjus, który przed gościa przybyciem
Zdał się pogardzać i śmiercią, i życiem,
I zalotami divy, i istnieniem,
Jak nadużyty człowiek, w onej porze,
Kiedy jest bliski odwionięcia cieniem
Tam, gdzie, nic nie chcąc chcieć, wszystko się może —
Skoro jednakże słuchać począł wieści,
Niewłasne w niego wstępowały drgnienia,
Acz nie dla jakiej stąd wysnutej treści,
Któraby wskrzesić miała ruch sumienia,
Tylko, że szlachcic rzymski najmniej dzielny
Jest politycznie człowiek nieśmiertelny.

Więc, i ton jakiś nastroiwszy nowy,
Pytał o źródła zamorskiej powieści,
Ile w niej prawy głos, ile ludowy
Brzmieć mógł. «Bez bogów wychowany części
Lud, jako Żydzi są, bez bogów, mówię,
Uznanych prawem w sposób przyzwoity;
Ani bez wiedzy, która w swej osnowie
Przez ogólnego głosu sens wykryty
Za ster i stylu nam iglicę służy;
Cóż wyda? Oto wzburzy się i zburzy!»

To, gdy powiedział, sam usłyszał potem:
Tak, nieumyślnie wyrzekłszy przysłowie,
Spostrzegasz później, czy służyło mowie,
Czy cudzym trafnie uderzyłeś grotem.
I dodał: «Gdyby mi służyło zdrowie,
Ściągnąłbym rękę po stopień ojcowy,
Zawdziawszy pancerz, nabijany złotem».
Mówiąc to, macał się po wierzchu głowy,
Jako gdy hełmu poprawia wojownik,
Ramieniem przytem robiąc, jak pułkownik.
Diwa mu płaszczem piersi obrzuciła,
Coś Andromaki[3] mając w tem ruszeniu;
Florus zaś, puhar jej, że nie skończyła,
Naraz wychylił — i siedli w milczeniu.
«Ty przywiózłbyś mi wschodnie zausznice,
Tybyś ornaty[4] przywiózł mi z kamieni»,
Mówiła, licem w Pomponjusa lice
Kłoniąc się, jako róża na jesieni.
«Ja Żyda nie znam żadnego — co oni?
Czy są tam ludzie porządni w Judei?
Bogaci w sługi? Czy każdy ich stroni,
Brudnych, gdy taczki wodzą pokolei,
Po drugiej Tybru głębokiego stronie,
Mularzom służąc i drapiąc się w skronie?
Żyd mię nie kochał żaden — czy wy znacie
Żyda do rzeczy?» — Te rzucała słowa,
Tu tam biegając w krótkiej swojej szacie,
Ta nieskończenie wdzięczna białogłowa,
Gdy Florus z Pulchrem milczeli.
Po chwili
Drugi rzekł: «Mag mi na pamięć przychodzi».
A Florus zasię: «Mniemałżebyś, czyli
Ten, jeśli żydem jest, jeśli nie zwodzi
Glłos ludu, mógłby wieści zgadnąć wagę?»
Elektra na to: «Mag! Mag! Czy się godzi,
Że nie znam! Będę sobie mieć za plagę,
Jeśli mi tego nie sprowadzisz żyda,
Któremu matron senatorskich tyle
Zwyczaj ma wolne swe poświęcać chwile.
Mądryś — mnie więcej uczoność się przyda,
Mnie, że nie jestem w filozofję wprawna,
Jak która inna stara, chcę rzec — dawna?
———————————

«Ale tyś nie rad mnie pokazać jemu?
Ale ty może nie jesteś z nim blisko?
Aleś ty smutny, chory? — Spytaj, czemu,
Maga się poradź! Odmień mi nazwisko!

  1. otwarcie świątyni Janusa, boga wszelkiego początku, oznaczało rozpoczęcie wojny.
  2. (łac.) Oby to było szczęśliwem! Formuła rzymska przy życzeniach.
  3. Andromache, żona Hektora w «Iljadzie» homerowej.
  4. ornatum (łac.), ozdoby, ozdobne stroje.